Fotograficzny dialog z kobietą.

17 marca 2016

Rozmowa z Tomkiem Jankowskim, fotografem i designerem, którego wystawę „Poza portretem” do 8 maja można oglądać w „Galerii w Hallu” kaliskiego Centrum Kultury i Sztuki.

Nie da się ukryć, że kobiety są najistotniejszą inspiracją Twoich prac.

Kobiety zawsze były dla mnie, w fotografii, wyzwaniem, bo są znacznie bardziej skomplikowane od mężczyzn, stąd moje zainteresowanie dialogiem z nimi podczas sesji, również tych modowych. Moim celem jest wydobycie ich piękna zarówno zewnętrznego, jak i wewnętrznego, co nie zawsze jest łatwe, ale – sądząc po opiniach, które towarzyszą mojej pracy – potrafię to robić. Odczuwam z tego powodu ogromną satysfakcję.

Na czym polega wydobywanie „wewnętrznego piękna” podczas sesji fotograficznej?

Zdarza się, że podczas spotkania odkrywam tylko zewnętrzne piękno kobiety. Podczas rozmowy przed sesją podejmuję decyzję o ewentualnej kontynuacji pracy z daną modelką. To wbrew pozorom jest bardzo emocjonalny proces, ocierający się o dialog w swym charakterze erotyczny, intymny. Proszę mnie dobrze zrozumieć – nie ma w nim żadnych podtekstów, jest praca nad zaufaniem, otwarciem się. Nie rozbieram swoich modelek, nie na tym zależy mi w fotografii, lecz staram się dotrzeć do wnętrza. I to jest często znacznie trudniejsze niż zrzucenie ubrania.

ckis_wernisaz_16.03.2016_014Twoje dążenia mogą się mijać z celami fotografii modowej, którą także uprawiasz.

Na mojej fotograficznej drodze zawsze poszukiwałem czegoś, co byłoby swoistego rodzaju hybrydą. Zaczynałem od fotografowania architektury, a potem zająłem się portretami. Pokazałem jednak swoje prace w kilku agencjach modelek i w ten sposób zaczęła się moja współpraca z nimi. Dość szybko zauważyłem, że fotografia modowa w Polsce jest bardzo schematyczna, w swym charakterze rzemieślnicza. Zacząłem przemycać do niej moje doświadczenia portretowe, rozmaite niuanse, które dotykają właśnie sfery mentalnej. I udało się, to znaczy uprzytomniłem wielu osobom, o czym w fotografii modowej często się zapomina, że po drugiej stronie obiektywu stoi człowiek. To, co ludzie na ogół oglądają w kolorowych czasopismach, to nie są ludzie, lecz ich komputerowe interpretacje. Retusz komputerowy został rozwinięty do granic absurdu. Moja hybryda to połączenie fotografii modowej z portretową i artystyczną.

Sposoby wykorzystania światła również znacznie odróżniają Twoje prace od zwykłych, modowych. Co jest jednak dla Ciebie ważniejsze, światło czy kompozycja?

Jestem bardzo pedantycznym fotografem. Jeżeli komponuję kadr, to musi być on czysty, idealny, pozbawiony wszelkiej przypadkowości. To samo dotyczy światła czy sposobów prezentacji modelki. Zależy mi, aby osoby oglądające efekt końcowy nie wykraczały poza wykreowany przeze mnie świat. To ujęcie ma im powiedzieć wszystko. Tutaj prezentuję mały wycinek mojej działalności, z ostatnich 15 lat, ale pokazuje on moje dążności we wszystkich typach fotografii, które uprawiam. Kobiety na tych zdjęciach są różne i pokazane zostały w rozmaity sposób, w odmiennym otoczeniu, ale jednocześnie jest coś, co te fotografie łączy. Odbiorcy przekonują mnie, że zyskałem swój indywidualny, rozpoznawalny styl, z czego się bardzo cieszę.

ckis_wernisaz_16.03.2016_007Czy Ty wybrałeś kobiety, czy one wybrały Ciebie?

Trudno orzec, to porozumienie dwóch stron. Po prostu, kiedy zacząłem fotografować kobiety, to poszła w świat informacja, w jaki sposób z nimi pracuję. Myślę, że one czują się przy mnie bezpiecznie, a z tego co wiem nie zawsze mają taki komfort.

W jaki sposób dochodzi do tych spotkań? W jaki sposób dobierasz modelki? One wszystkie są piękne, ale w taki nieoczywisty, niestandardowy sposób. Tu nie ma lalek, są za to interesujące twarze.

Wybieram kobiety, które – czuję to instynktownie – pasują do mojego estetycznego spektrum. To trudne do wytłumaczenia, bo moje upodobania kształtowały się przez lata poprzez spotkania z takimi a nie innymi książkami, filmami, obrazami. Rzeczywiście, moje wybory mogą niektórych dziwić, ale są one efektem poszukiwań rozmaitych odcieni i niuansów kobiecego piękna, które mnie interesują.

Odnoszę wrażenie, że gdyby na Twoje fotografie nałożyć fakturę olejnego obrazu, to większość z nich wyglądałaby jak efekt długotrwałej pracy w malarskim atelier.

Wręcz przeciwnie, jestem znany z tego, że pracuję bardzo szybko. Cały proces przygotowania do sesji jest rozmową z modelką, ale nie o procesie fotografowania, lecz o wielu innych sprawach. Z niej czerpię informacje, jak dalece mogę się posunąć podczas sesji, tzn. jak głęboko zanurzyć się w jej psychikę. Proszę jednocześnie pamiętać, że ten proces jest dwustronny – ja także otwieram się przed moimi modelkami. Owszem, mówiłem, że jestem pedantyczny, ale w gruncie rzeczy – co się wcale ze sobą nie kłóci – fotografuję instynktownie. Czasami pracuję pół godziny i uzyskuję serię bardzo dobrych zdjęć, innym razem wykonuję jedno zdjęcie, przerywam sesję i umawiam kolejną tydzień później. Generalnie pracuję szybko. Nie należę do tych fotografów, którzy na przykład wybierają jakąś przestrzeń, spędzają w niej cały dzień, wymyślając, co mają zrobić. Kiedy wchodzę, wiem, czego chcę. Z reguły jest tak, że podczas sesji rozumiemy się bez słów.

ckis_wernisaz_16.03.2016_009Modelka spełnia Twoje wyobrażenia czy z niej wydobywasz istotę danego zdjęcia?

Pomysły, koncepcje rodzą się we mnie wcześniej – w zasadzie czekają w kolejce na realizację. Ja nie zamykam modelki w moim wyobrażeniu, ale proponuję konwencję, w której się poruszamy. Na ogół jest w niej wiele przestrzeni, wiele możliwości. Od modelki zależy, ile z nich uda nam się wykorzystać. Jeśli ona uzna, że coś jest dla niej nienaturalne, to ja się wycofuję.

A zatem, może nawet nieświadomie, wybierasz modelkę do pomysłu, który już jest w Twojej głowie? Staje się ona aktorką „spektaklu”, którego scenopis już stworzyłeś.

Myślę, że świadomie. Wiem, że niektóre projekty nie są przez poszczególne modelki do udźwignięcia. Dlatego tak ważne są te wcześniejsze, możliwie jak najszczersze rozmowy, abyśmy oboje czuli, że wiemy, czego chcemy, że obojgu na tym samym zależy. Kładę nacisk na wcześniejsze omówienia, bo one gwarantują nam, że sesja będzie krótka i pełna pasji.

Jesteś dla mnie artystą rodem z Kalisza, ale nie artystą kaliskim. Czasami zastanawiałem się, po co Ci w ogóle to miasto, które z pewnością nie oferuje odpowiednich warunków do realizacji Twoich projektów.

Często uciekałem z Kalisza, bo chciałem sprawdzić, czy mogę gdzie indziej pracować i – oczywiście – poszerzyć grono współpracowników, na przykład modelek, których w takiej ilości tutaj nie znalazłbym. Pożyłem w większych miastach, również za granicą, ale doszedłem do wniosku, że dla mojej pracy nie ma znaczenia, gdzie jestem. Z powodzeniem mogę organizować sesje w różnych miejscach, realizować krótkie wyjazdy, włączać się w rozmaite projekty, spełniając się zawodowo, artystycznie, a potem wrócić do swojej cichej przystani.

ckis_wernisaz_16.03.2016_010Przystań to przestrzeń czy ludzie? Owszem, mam świadomość, że współpracowałeś z wieloma osobami z Kalisza, ale częściej widywałem Cię samego, zamyślonego na spacerze z psem.

To trudne pytanie. Grono moich przyjaciół w Kaliszu nie jest duże, ale jest ważne. Jednak najważniejsza jest przestrzeń, w której wzrastałem do późnych lat mojej młodości. Jeżdżąc samochodem co chwilę się zatrzymuję w miejscach, które wiążą się z moim kaliskim życiem. Garncarska, Warszawska, Górnośląska, Polna… Chyba jestem sentymentalny.

Zapowiadasz swoją książkę. To będzie intymny dziennik czy publikacja obnażająca świat mody?

To taki zbiór moich przemyśleń związanych z pracą przez ostatnie 15 lat, opowieści o tym, do czego dążyłem, co chciałem w fotografii pokazać, ale niepozbawiony chłodnego spojrzenia na branżę modową w Polsce. Będę ponadto dzielił się swoją wiedzą. To nie będą lekcje, lecz – taką mam nadzieję – inspirujące wskazówki, w jaki sposób można szukać swojego stylu w fotografii. Książka pojawi się na rynku wydawniczym w przyszłym roku.

rozmawiał: Robert Kuciński