40 lat minęło…

6 czerwca 2016

_DSC0361 (Kopiowanie)…od poetyckiego debiutu Urszuli Zybury. Z tej okazji Stowarzyszenie Promocji Sztuki „Łyżka Mleka” – korzystając z gościnności CKiS – zorganizowało jubileuszowy wieczór wypełniony rozmową z kaliską literatką i prezentacją jej wierszy przez recytatorów i muzyków.

Urszulę Zyburę – teoretycznie – zna chyba każdy. Ze zbiorową pamięcią bywa jednak różnie – bardzo często jest „dziurawa” bądź „jednostronna” czy „jednowymiarowa”. Spotykając panią Urszulę na ulicy czy podczas wydarzeń kulturalnych, obcujemy najczęściej z uśmiechniętą osobą, która – gdy tylko to możliwe – rzuca celnym żartem. Gdy staramy przypomnieć sobie jej dokonania, najczęściej myślimy o jej aforyzmach, o imprezach popularyzujących haiku czy o spotkaniach w ramach Akademii Szczęścia przekonującej, że „słowa leczą”. Z takiej pamięci o Zyburze wyłania się obraz człowieka szczęśliwego bawiącego się słowem, doskonalącego się w werbalnej żonglerce. A Urszula Zybura bywała różna…

_DSC0359 (Kopiowanie)Ja osobiście noszę w sobie jej mroczne wiersze. Sięgam myślą do Poetyckich Listopadów z lat 80., kiedy wchodząca na scenę młoda poetka rzucała na widownię wzrok, od którego ciarki przechodziły po plecach. Przypominam sobie jej przygody teatralne. Pamiętam moment, gdy zmarł jej mąż…

Owszem, aforyzmy Zybury weszły w mój krwiobieg i są częścią „rodzinnego języka”. Jako dziennikarz, jak tylko mogłem, popularyzowałem jej Aforystykony, poetyckie bitwy, zjazdy wielbicieli haiku czy języka esperanto, ale gdy któryś z młodych recytatorów prosi mnie o wiersz kaliskiego poety, od razu podsuwam tomiki, w których Urszula Zybura jest chmurna, buńczuczna, waleczna… Jest zła.

_DSC0365 (Kopiowanie)Piszę o tym, bo podczas jak zwykle świetnie prowadzonej przez Izabelę Fietkiewicz-Paszek rozmowy uzmysłowiłem sobie, jak różnorodna bywała i wciąż jest Urszula Zybura. Pomyślałem, że nie wszyscy o tym wiedzą i tylko goście jej jubileuszowego wieczoru mogli poznać lub przypomnieć sobie jej kilka oblicz. Niemała w tym zasługa również aktywistów z „Łyżki Mleka”, którzy z wielkim wyczuciem recytowali jej wiersze i aforyzmy (wypróbowany duet Beata Wincenciak – Jerzy Szukalski) oraz z wielkim talentem (brawo!) wyśpiewali (Patrycja Kliber z gitarowym akompaniamentem Maksymiliana Sulżyńskiego).

Jakie to szczęście, że Urszula Zybura obiecała nam kolejne książki. To może będą wiersze, a może proza, którą zdaniem kaliskiej poetki znacznie trudniej się pisze. Czekamy…