VIII Ogólnopolski Festiwal Poetycki im. Wandy Karczewskiej – fotorelacja

19 listopada 2018

Festiwal Karczewskiej nr 8

Spotkania, rozmowy, wystawy, spektakle i koncerty – przez cały weekend (16-18 listopada) w Centrum Kultury i Sztuki odbywał się Ogólnopolski Festiwal Poetycki. Jego patronką jest Wanda Karczewska – pisarka, która spędziła w Kaliszu dzieciństwo i wczesną młodość. Trwające trzy święto literackie już po raz ósmy zorganizowało Stowarzyszenie Promocji Sztuki „Łyżka mleka”.

Przez trzy dni w Centrum Kultury i Sztuki spotykali się wielbiciele literatury, zarówno twórcy, jak i czytelnicy. Zaplanowano spotkania z poetami i wspomnienia o tych, którzy odeszli, a także koncerty, wystawy, prelekcje i spektakle. Prezentowali się debiutanci i twórcy dojrzali, a czytanie poezji przeplatało się z jej śpiewaniem oraz innymi formami interpretacji poetyckich strof przygotowanymi m.in. przez kaliską młodzież. Nie zabrakło refleksji o poetach z Kalisza, np. o Adamie Asnyku czy o samej patronce Festiwalu – Wandzie Karczewskiej.


Z Izabelą Fietkiewicz-Paszek ze Stowarzyszenia Promocji Sztuki „Łyżka Mleka” rozmawia Robert Kuciński.

Robert Kuciński: Dużo nowości, radości, liryki, refleksji. Słowo mówione i śpiewane. Teatr, obrazy, grafiki… Jak zwykle festiwal był bardzo różnorodny, chyba trudno mówić o jakiejś dominancie.

Izabela Fietkiewicz-Paszek: No tak, chyba raczej nie. Było za to wydarzenie, które było dla nas, organizatorów, szczególnie znaczące. Zrobiliśmy spektakl na podstawie scenariusza Anety Kolańczyk z moimi tekstami, dotyczący Adama Asnyka. Wzięli w nim udział nie tylko nasi uczniowie i nauczyciele, ale także członkowie „Łyżki mleka” i – w roli poety – Zbigniew Waleryś. To dla nas niezwykła sprawa i spore przeżycie, zwłaszcza, że obyło się prawie bez prób. Spektakl wpisał się w dobiegający końca Rok Adama Asnyka. Był też ogromnie ważny dla samej Anety Kolańczyk, bo wieńczył jej rozbudowaną przygodę z Asnykiem, wszak zajmuje się jego biografią od lat, a kilka miesięcy temu ukazała się nakładem KTPN w serii Kaliszanie jej publikacja o poecie.

Zbigniew Waleryś pojawił się w jeszcze jednej festiwalowej odsłonie.

Tak, pokazał się w monodramie „Mickiewicz a Wielkopolska”. I to był nasz programowy eksperyment, bo raczej jesteśmy skupieni na poezji współczesnej. Spektakl jednak był tak przygotowany, a poezja wieszcza tak podana, że nawet młoda widownia, która na ogół poza szkołą nie sięga po autorów lekturowych, była zachwycona. Na ogół pokazujemy nieco bardziej rozbudowane formy teatralne, ale ten Teatr Jednego Aktora był naprawdę wielki. Zaproponowaliśmy widzom jeszcze jeden spektakl, „Idąc”, w którym młodzież z Mikrosceny Staromiejskiego Domu Kultury w Warszawie pod kierunkiem Małgorzaty Graczyk, przygotowała sceniczną, bardzo poruszającą, wersję poematu Krzysztofa Micha oraz brawurowy występ Grozak & Under the Table, podczas którego moim zdaniem Marcin Królikowski kompletnie rozsadził literacką formę pokazując zupełnie nową, zaskakującą dykcję poetycką.

Zawsze angażujecie młodzież w swój festiwalowy projekt, ale w tym roku – odnoszę wrażenie – w jeszcze większej mierze.

Zdecydowanie. Przede wszystkim czytali ze sceny bardzo dużo tekstów. Wiktor Płuciennik był – już po raz trzeci – niezawodnym konferansjerem. Mieliśmy dwie wystawy – Aleksandry Niemiec, absolwentki ZSTE z zeszłego roku, a obecnie studentki ASP i Kacpra Kaźmierczaka, ucznia klasy maturalnej naszej szkoły. Wcześniej produkcje „dzieciaków” łączyliśmy z jakąś ekspozycją prac profesjonalisty, a tym razem młodzi nie supportowali, sami byli bohaterami. Mocno udzielali się także muzycznie. Przygrywał czytającym Janek Derbiszewski, ale mieliśmy też recital Agnieszki Michalskiej i Agaty Plewińskiej. Na tegorocznym plakacie festiwalu widnieje twarz Wandy Karczewskiej narysowana przez Asię Michalską.

Było sporo poetyckich nowości, zarówno w wersji solo, jak i grupowej.

Wśród znakomitych solistów byli: Leszek Szaruga (syn Witolda Wirpszy), Leszek Żuliński ze swoją kolejną książką, Marek Stachowiak z pięknym debiutem (laureat naszego konkursu sprzed dwóch lat), po raz kolejny Mirka Szychowiak ze swoim szóstym, bardzo emocjonalnym, tomikiem. Robert Ryba Rybicki bardzo się podobał w zeszłym roku i przyjechał znowu, bo pojawiła się jego nowa, ciekawa publikacja oraz bardzo interesująca poetka z Poznania – Magda Gałkowska. Osobno wspominam wieczór z Elżbietą Lipińską. To znakomita poetka, a jej najnowszy tomik „Kamienie”, poświęcony rodzinnej historii, ogromnie poruszył publiczność. Była z nami Uta Przyboś, córka Juliana, też poetka. Rozmowa z nią miała dla nas podwójną wartość, bo poświęcona było zarówno jej wierszom, jak i wspomnieniom o ojcu. Zorganizowaliśmy też spotkanie poświęcone tym, których niestety już z nami nie ma. To było swoiste pożegnanie dwóch panów, którzy bywali na festiwalu, byli naszymi zawsze oczekiwanymi gośćmi, a zmarli w tym roku. To Marek Kołodziejski i Jerzy Suchanek. Przygotowaliśmy dwa filmiki z ich udziałem, w których wykorzystaliśmy zdjęcia i nagrania powstałe kilka lat temu w Kaliszu.

Po raz drugi zaprosiliście Urszulę Makosz.

Rzadko nam się to zdarza, ale jej koncert w grudniu ubiegłego roku był niesamowicie ciepło przyjęty, tym razem był to wieczór pieśni Żydów sefardyjskich. Urszula i jej muzycy zgotowali nam naprawdę wielkie show.

Tradycyjnie odbyły się dwa konkursy.

Turniej Jednego Wiersza wygrał Grzegorz Kielar ze Śląska. Drugą nagrodę otrzymała Anna Skwarek, a trzecią – Wojciech Zamysłowski. Tradycyjnie były także wyróżnienia i nagrody specjalne: przed debiutem i Nagroda im. Michała Witolda Gajdy za najlepszy wiersz rymowany. Z kolei jury pod przewodnictwem Wojciecha Kassa w IV Konkursie Poetyckim im. Rodziny Wiłkomirskich przyznało m.in. dyplom za I miejsce Wojciechowi Roszkowskiemu, a w „kategorii muzycznej” – Anicie Katarzynie Wiśniewskiej.

Festiwal Karczewskiej to także możliwość zakupu książek.

Tak, wspomnijmy przede wszystkim „Ludzi spod żagli” z łyżkowej serii „Powrót do Karczewskiej”, a zatem piąty tom w cyklu poświęconym naszej patronce. Opowiadał o nim oczywiście dr Karol Samsel, ale w towarzystwie znakomitego edytora tej książki, Romana Rojewskiego. Piękne wydawnictwo z ilustracjami Krzysztofa Schodowskiego. Wśród nowości bardzo ważne miejsce zajęły calisiana, czyli najnowsze książki Anety Kolańczyk, ks. Adama Kraski i Ani Tabaki.

Niedzielny finał z kaliszanami był bardzo emocjonalny. Polały się łzy przy lekturze wierszy Anety Kolańczyk, ale uśmiech z kolei wywołały jej wierszowane bajki. Spotkanie z Anią Tabaką, jako autorką niezwykłego przewodnika po naszym mieście „Wszystko dla pań” i autorem ilustracji, Przemysławem Dunajem, było z kolei obcowaniem z nowym bestsellerem spod ręki znawczyni historii Kalisza, który nota bene chwilę po wydaniu już czeka na dodruk. Te festiwalowe spotkania generalnie odbywały się przy pełnej widowni. Czy to oznacza, że wydawniczy rynek, również ten poetycki, w naszym kraju ma się dobrze?

Raczej tak tego nie nazwę. Zarówno poeci, jak i czytelnicy poezji, to wciąż środowisko hermetyczne. My, jako organizatorzy festiwalu, od lat odczuwany niedosyt, jeśli chodzi o udział kaliszan. Owszem, CKiS pękało w szwach, ale to byli ludzie z całej Polski, także spoza jej granic, przy nikłym udziale mieszkańców naszego miasta. Odnoszę wrażenie, że mamy – jako Stowarzyszenie – dużo do zrobienia.