W minioną sobotę niezwykle energetyczny koncert w CKiS dał Grzegorz Hyży wraz z zespołem. Co prawda była to wigilia Dnia Zakochanych, ale w jego występie nie brakowało walentynkowych akcentów.
Grzegorz Hyży, który nie tylko sam pisze słowa swoich piosenek, ale także starannie dobiera współpracujących z nim autorów tekstów, niemal cały czas śpiewa o emocjach. Siłą rzeczy w wielu jego przebojach pojawia się słowo miłość lub jego synonimy. Artysta skwapliwie wykorzystał tę sytuację, raz po raz dedykując swój występ wszystkim zakochanym.
Fani zgotowali mu gorący aplauz, a po podwójnym bisie ustawili się w kolejkę po autografy i możliwość wykonania wspólnego zdjęcia.
Po koncercie z Grzegorzem Hyżym rozmawiał Robert Kuciński.
Zapowiedziałeś nową płytę na 2016 rok. Na jakim jest etapie?
W 2016 roku na 100% będzie premiera naszego drugiego albumu. W tym momencie mamy już kilkadziesiąt utworów. Niestety nie wszystkie wejdą na płytę, więc trwa ostra selekcja 🙂 Tworzą się też pierwsze teksty… Sami się nie możemy doczekać chwili, w której zaprezentujmy pierwsze dźwięki.
Nowa płyta to będzie nowa twarz Grzegorza czy rozwinięcie muzycznej stylistyki zamkniętej na krążku debiutanckim? Kto tę płytę z Tobą współtworzy? Kiedy ruszy machina promocyjna?
Chyba nie będzie rewolucji, dalej gramy nowoczesny pop 🙂 Płyta będzie rezultatem pracy i zaangażowania całego zespołu. A promocja? Kiedy ruszy na pewno Państwo o tym usłyszycie 🙂
W Twoim życiorysie wyczytałem, że na scenę muzyczną trafiłeś przypadkiem. Co robiłbyś w sensie zawodowym, gdyby pasja śpiewania nie zawładnęła Twoim życiem?
Nie mam pojęcia, może nadal pracowałbym w banku …, może wyjechałbym za granicę, aby tam szukać szczęścia. Wszystko jednak potoczyło się inaczej i już nie wyobrażam sobie innego życia 🙂
Zaciekawiła mnie Twoja przygoda z capoeirą. 10 lat to sporo. Co odnalazłeś w tej sztuce walki? Czy ma ona dla Ciebie jeszcze znaczenie?
Capoeira to był styl życia. Sport uczy wytrwałości i cierpliwości w dążeniu do celu. To był bardzo ważny moment w moim życiu, ale niestety od jakiegoś czasu nie mam zupełnie na to czasu, a jedyna forma sportu to basen i siłownia; (. Może jeszcze kiedyś będzie szansa, aby powrócić do capoeiry.
Jak oceniasz udział w „X Factor” z dystansu czasu? To pomoc promocyjna, ale i – z tego, co wiem – sporo zobowiązań.
X Factor i inne talent show to tzw. promocyjna trampolina, ale tylko dla tych, którzy wchodząc do programu mają na siebie plan i wiedzą, jak dalej ma wyglądać ich kariera. To była fajna przygoda i nie żałuję, że wziąłem w niej udział – mimo tego, że nie wygrałem programu, moje życie zmieniło się o 180 stopni.
A zobowiązania… One otoczone są klauzulą tajemnicy 🙂
Rozpocząłeś udział w telewizyjnym show, już nie jako uczestnik, lecz jako gwiazda. Zabawa? Wymóg show biznesu?
„Mali Giganci” to wielka przygoda! Mam mega uzdolnioną drużynę. Dzięki temu, że kilka lat wcześniej byłem w podobnej sytuacji, co oni, bardzo dobrze rozumiem stres i tremę, która ogarnia “moje” dzieciaki. Od samego początku jednak staram się im tłumaczyć, że to tylko zabawa 🙂 A bawimy się przednio 🙂
Pierwsze odcinki w telewizji bodajże już 20 lutego…
foto Robert Kuciński